Dostaję szacun! Na undergroundowy hajs Hajs, hajs, hajs - sypie się po ulicach To jest miasto przygód, a ja w nim Żyjesz, albo giniesz Rozumiesz to, ziom? To jest. Sebastian Szwed - Diss i szacun raperów | Lyrics Tu widzę Murtiego x2 Tu widzę Murtiego, którego promował Rezi Rezi promował Murtiego, co to ma być w tym naszym kraju? Nie ma tu żadnej większej filozofii. Jeżeli cię stać zainwestuj w dietę pudelkową i NIC nie jedz po za nią. Jak się boisz wychodzić z domu zainwestuj w domowe ćwiczenia (ring fit na switcha jest spoko) albo zwykly zestaw (Brzuszki, przysiady, pompki i każdy jedziesz na maksa [naszym celem nie jest budowanie mięśni). No Bo Ty Się Boisz Myszy Lyrics. [Intro] [Zwrotka 1: Ostry] Ha kiedy byłem małym chłopcem nie zdawałem sobie. Sprawy ,że z tych farmazonów będę miał tyle zabawy. To jest odpowiedź na Nie żyjesz po to, aby zadowalać innych ludzi. Nie żyjesz po to, aby tylko przeżyć. Na czym chcesz skupiać swoją uwagę ? Na tym, co stanowi dla Ciebie wartość No bo żyjesz sobie spokojnie," Martyna Janczyńska on Instagram: "Człowiek to jednak na skłonności do komplikowania sobie życia. No bo żyjesz sobie spokojnie, dzień jak co dzień, aż trafiasz na grupe na fb ze strasznymi opowieściami. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Te zwierzęta to zwierzęta mocy, czczone w różnych kulturach. Niosą ze sobą ważne informacje, dają człowiekowi konkretny przekaz. Jeśli któreś z nich, a może kilka wywołują u ciebie lęk, to znak, że na dnie twojej duszy zamieszkał strach przed konkretnymi rzeczami. Zaraz się dowiesz, o co chodzi. Najpierw jednak wybierz, to zwierzę, spotkania z których chciałbyś pixabay - Kobieta XLKrukWbrew powszechnemu przekonaniu kruk nie jest zwiastunem śmierci i zniszczenia, ale znakiem zmiany. Kruk jest obdarzony wybitną inteligencją, buduje gniazda wysoko na drzewie, aby mieć dobrą perspektywę. Jeśli to on napawa cię lekiem, to znak, że panicznie boisz się zmiany. Nie chcesz spojrzeć szerzej na swoje życie ani używać inteligencji do tego, by stało się lepsze. Wolisz utarte schematy i wąskie spojrzenie. Kurczowo trzymasz się tego, bo pixabay - Kobieta XLPająkPająk jest tkaczem przeznaczenia. Ma zarówno moc twórczą, jak i destrukcyjną. Zwiastuje szczęście i dobrobyt. Zachęca do refleksji i kreatywności w obliczu problemów życiowych, ale w sposób racjonalny ku nowej przyszłości. To symbol tajemnicy, mocy i wzrostu. Tak jak pająk tka sieć, my także musimy splatać własne życie. Symbol pająka przypomina, że ​​nasze wybory budują nasze się go bardzo boisz, to znak, że nie chcesz wciąż odpowiedzialności za swoje życie w swoje ręce. Uciekasz od podejmowania decyzji, nie chcesz stawić czoła problemom. Wolisz się chować za pixabay - Kobieta XLNietoperzW starożytności nietoperz był symbolem go za symbol inteligencji prawdopodobnie ze względu na jego zdolność do latania w nocy bez potykania się o przeszkody. Zadziwiał ludzi swoimi boisz się nietoperza, to znak, że nie chcesz widzieć albo nie widzisz problemu, który natychmiast powinien zostać rozwiązany. To strach przed wzięciem się z nim za bary, udawanie, że problem nie istnieje. Być może jest ukryty, być może jeszcze niedostrzegalny, ale uważnie rozejrzyj się wokół siebie. Bo może urosnąć do gigantycznych pixabay - Kobieta XLWążChoć w chrześcijaństwie skojarzenia z wężem są złe, w wielu kulturach to zwierzę mocy, obdarzone niezwykła siła. Dla Celtów wąż reprezentuje proces tworzenia, odrodzenia, płodności i uzdrawiania, połączenie między rzekami i morzami, a także Niebiosami i boisz się węża, to znak, że nie chcesz zrzucić z siebie swojej starej skóry, choć czas na to najwyższy. Żyjesz w osłonie masek, nie swoim życiem, przybierasz różne pozy. I choć zaczynasz się dusić w tym nie swoim życiu, paniczne boisz się odrodzenia i pixabay - Kobieta XLSzczurSzczur to symbol połączenia podziemnego świata z ziemskim, jest pośrednikiem między życiem fizycznym a pierwotną matką ziemią. Ma moc widzenia tego, co dla innych niedostrzegalne, chodzenia własnymi drogami. Jeśli to szczur cię przeraża, to znak, że nie chcesz skomunikować się ze swoimi głębokimi potrzebami, nie chcesz odkryć „podziemia” swojej duszy. Nie chcesz zobaczyć tego, co naprawdę ważne, a wolisz żyć złudzeniami. Najwyższy czas odkryć przed sobą swoje własne utworzenia: 10 lipca 2022, 19:10Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj. i Sara Janicka zatańczy z Akopem Szostakiem Sara Janicka (24 l.) to nowa tancerka, która pojawi się w kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami". Partnerować jej będzie Akop Szostak (31 l.), zawodnik MMA i były kulturysta rosyjskiego pochodzenia, którego żoną jest trenerka bikini fitness Sylwia Szostak (33 l.), była uczestniczka show "Agent - Gwiazdy". Sara Janicka w 2015 roku wystąpiła w 8. edycji "You Can Dance", gdzie zajęła 8. miejsce. W 2018 roku w parze z tancerzem "Tańca z gwiazdami" Kamilem Kuroczko uczestniczyła w show "World of Dance". Para dotarła do półfinału. Sara Janicka jako tancerka zdobyła międzynarodową klasę "S". Wygrałam także zawody w gimnastyce artystycznej w Kairze. Nowa uczestniczka "Tańca z gwiazdami", gdy brała udział w "You Can Dance" studiuję psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza Poznaniu. Raz się żyje? Nie. Raz się umiera. Tak ostatecznie. Bo serce nam może pękać wiele razy, z różnych powodów. Żyje się każdego dnia. Codziennie rano, gdy otwierasz oczy, podejmujesz decyzję – czy oddychasz pełną piersią, czy nastawiasz się na przetrwanie? Czy masz jeszcze w sobie radość i entuzjazm, czy też…zgasłaś? Na chwilę albo na zawsze… Czy żyjesz każdego dnia? Tak, jeśli robisz coś i zatracasz się w tej czynności. Wchodzisz w taki stan, w którym nic się nie liczy, nie czujesz upływu czasu. Czujesz, że jesteś we właściwym miejscu. Masz mnóstwo okazji, by robić to, co kochasz. Uśmiechasz się do ludzi. Tak bez powodu. Swobodnie zagajasz rozmowę z nieznajomą. Widzisz radość w oczach staruszki. Dostrzegasz mądrość starych drzew. Patrzysz na gwiazdy i nie gubisz się w ich blasku. Przygotowujesz bukiety z kolorowych liści i jarzębiny. Czasami lubisz rysować czy kolorować. Nie boisz się usiąść na huśtawce…i pobujać się, nawet, gdy w głowie się nieco zakręci. Wspinasz się na górki, przemierzasz chaszcze, by zobaczyć, jak wszystko wygląda z góry. Potrafisz wyjść na zewnątrz późnym wieczorem, zarzucając na piżamę dres, bo zobaczyłaś za oknem, że zaczął padać pierwszy śnieg w tym roku. Nie odmówisz sobie łapania płatków śniegu. Patrzysz w lustro i kochasz swoje zmarszczki. Nie boisz się żyć po swojemu. Masz gdzieś, co sądzą inni. Ważne, co dla Ciebie jest ważne. Próbujesz nowych smaków i zapachów. Nie boisz się nowych miejsc i nieznanych ludzi. Czujesz się dobrze sama ze sobą. Kochasz swoją niedoskonałość. Śmiejesz się ze swoich potknięć, wybaczasz sobie, próbujesz ponownie. Masz czas dla siebie i dla innych. Nie traktujesz życia jako listy rzeczy do zrobienia i odhaczenia. Delektujesz się drogą, którą kroczysz. Żyjesz? …🍀… Co zrobić, kiedy nic mi się nie udaje? Przeczytać poniższe punkty i bez głębszego „rozkminiania” co? po co? jak? dlaczego? zacząć robić tak, jak napisano 🙂 Nie szukać wymówek, nie tracić czasu na gdybanie, tylko uważnie przeczytać każde zdanie umieszczone po każdej –> zapisane na zielono i zrobić z tymi zdaniami to, co napisano drukowanymi literami na samym końcu. Powodzenia! Jeśli komuś nie zadziała, proszę o kontakt 🙂 reklamacje będą uwzględniane 🙂 Zatem: 1. Zastanowić się (bez znieczulenia i rozwadniania ) czy dokładasz wszelkich starań aby się udawało, czy też robisz wszystko ( to, co się nie udaje ) byle jak? –> Dokładam wszelkich starań, aby wszystko co robię, zrobić najlepiej jak umiem. To zapewnia mi spokój i pomyślność. ( i zacząć tak robić ) 2. Przestać użalać się nad sobą. –> Każdego dnia i pod każdym względem czuję się coraz lepiej, lepiej i lepiej. 3. Przestać przyciągać negatywne zdarzenia i negatywnych ludzi. –> Zaczynam przyciągać pozytywnych i pomocnych ludzi, oraz korzystne zdarzenia. Zasługuję na pomyślność. 4. Przestać się bać życia, jutra, ludzi, okoliczności – szkoda życia. –> Jestem otwarta na przyjmowanie się na zmiany, na życie w spokoju i harmonii. Gdzie twój strach, tam Twoje zadanie. Albo żyjesz albo się boisz. 5. Zacząć odczuwać więcej miłości i wdzięczności. –> Kocham siebie i kocham żyć ♥ Dziękuję za całe dobro jakie codziennie otrzymuję. 6. Nie żywić i nie przechowywać urazy do nikogo. –> Wybaczam sobie i wszystkim wszystko ( i proszę o wybaczenie ). CODZIENNIE RANO I WIECZOREM ( lub częściej ) PISAĆ SOBIE TE ZDANIA ( ZIELONE ). NAJLEPIEJ W ZESZYCIE PRZEZNACZONYM SPECJALNIE DO AFIRMACJI. ROBIĆ TAK PRZEZ TYDZIEŃ. A jak nie pisać, to powtarzać w myślach zamiast „ględzić” do siebie i zaśmiecać własne życie negatywnymi myślami, które mamy najczęściej od kogoś i skądś … MÓWIĆ DO SIEBIE W MYŚLACH TE ZDANIA, MÓWIĆ JE NA GŁOS – TO JEST NAJWIĘKSZA MOC. ODCZUWAĆ PRZY PISANIU TAKIE EMOCJE, JAKIE ODCZUWAŁABYŚ/ ODCZUWAŁBYŚ GDYBYŚ W TO WIERZYŁA/WIERZYŁA. ZASTĄPIĆ DOTYCHCZASOWE MYŚLI, TYMI. NIE MYŚLEĆ ZA DUŻO O TYM, DLACZEGO TO DZIAŁA. DZIAŁA, SPRAWDZIŁAM. WYTŁUMACZĘ WAM TO W KOLEJNYCH POSTACH, ALE WY JUŻ DZIŚ ZACZNIJCIE. ZRÓBCIE EKSPERYMENT NA SOBIE – CO WAM SZKODZI? 😉 PRZECIEŻ SKORO NIC WAM SIĘ NIE UDAJE, TO GORZEJ NIE BĘDZIE :-* ZA TYDZIEŃ O TEJ SAMEJ PORZE ZOBACZYCIE EFEKTY. WYZWANIE RZUCONE! PRZYJMUJECIE? Z pozdrowieniami, K. Gdy wspieram kobiety w odważnym podejmowaniu wyzwań, stosuję metaforę "Take your fear to the End Game" (Zaproś swój lęk na ostateczną walkę), którą usłyszałam od mentorki Tary Mohr. Chodzi w nim o to, by wyobrazić sobie najgorszy scenariusz, jaki może się wydarzyć, jeżeli zrobimy to coś, co jest dla nas bardzo ważne, czego potrzebujemy, ale też czego bardzo się boimy – tłumaczy Marta Iwanowska-Polkowska, autorka książki "#Nażyćsię". Poniżej publikujemy fragment tego poradnika. "#Nażyć się" to książka o potrzebnym nam egoizmie, mówieniu swoim głosem, a także komunikowaniu własnych potrzeb Autorka dzieli się wiedzą, teoriami, ale przede wszystkim swoim doświadczeniem pracy z kobietami Jak na prawdziwą coachycę przystało - zadaje mocne, zmieniające perspektywę, trafiające w sedno pytania, które zachęcają do szukania swoich odpowiedzi w bezpiecznej i akceptującej atmosferze – Jak brzmiałoby twoje drugie imię, gdyby wieczne zmęczenie przestało nim być? Co by było możliwe, gdybyś pokochała siebie bezwarunkowo? Na co mam wpływ? – pyta autorka. Rzecz w tym, by konkretnie to nazwać. Dlaczego teraz o tym piszę? Ponieważ wiele osób, wiele kobiet boi się nażywać. Ten strach, a raczej lęk (bo boimy się tego, co może się wydarzyć tylko hipotetycznie, a nie jest jeszcze realnym zagrożeniem), blokuje, a czasem zamraża nas przed podjęciem działania. Czego się boimy, czego się lękamy? Znów lista może być długa i choć nie chcę się powtarzać, napiszę: boimy się tego, że nie wiemy, jak zacząć, a przecież żyjemy pod presją konieczności perfekcyjnego przygotowania się. Boimy się tego, że będziemy musiały próbować wiele razy, bez gwarancji efektu. Boimy się, że nie znajdziemy swojego #nażyćsię od razu. Może po drodze się rozczarujemy. Albo rozczarujemy innych. Boimy się tego, jak będzie wyglądać nasze życie, gdy zaczniemy się nażywać, a nie tylko przeżywać swoje życie, jak przeżywa się obóz przetrwania. Co będziemy czuć? Jak to będzie czuć radość, błogość, spełnienie? Czy wypada? A czego ty się boisz? Co najgorszego może się wydarzyć, jeżeli zrobisz jeden, drugi, potem trzeci, a potem sześćset osiemdziesiąty piąty odważny krok ku #nażyćsię? Napisz to. Nazwij. Zwizualizuj to. Zapisz to, co przyjdzie ci do głowy. A potem odpowiedz sobie na następujące pytania: 1. Jakie fakty potwierdzają twoje obawy? 2. Oceń na skali od 0 do 10 na ile prawdopodobne jest to, że ten scenariusz się ziści. Jakie jest ryzyko, że zdarzy się najgorsze? (Mam takie podejrzenie, że to prawdopodobieństwo wcale nie musi być wysokie). 3. A co możesz zrobić, by temu zapobiec? Co możesz zrobić, by do tego nie doszło? Jaki na to masz wpływ? Jak możesz z tego wpływu skorzystać? Jak wziąć za niego odpowiedzialność? A co, jeżeli tego wpływu nie masz? A kto ma? 4. Opisz, co możesz zrobić, jeżeli jednak ten najgorszy scenariusz się ziści. Co możesz zrobić, by stanąć na nogi? Jak możesz otrząsnąć się z upadku, wyjść z „porażki”? Kto może przyjść ci wtedy z pomocą? 5. Co by w tej sytuacji zrobiła twoja Mentorka Wewnętrzna? Jaką by dała ci radę, wskazówkę? 6. Jak spojrzysz na ten najgorszy scenariusz z perspektywy czasu – tak jakby minęło 10, 20 albo 30 lat? Co wtedy o nim pomyślisz? Co wtedy pomyślisz o swoim lęku? 7. Co teraz czujesz? Jak powyższa analiza wpływa na ciebie? A co teraz zrobisz? Co planujesz czy możesz zrobić w tej sytuacji? 8. Jakie masz wnioski? Do jakich działań cię zapraszają? Gdy sama zaprowadzam swój strach do End Game, zadaję sobie czasem jeszcze kilka pytań wspierających, które przynoszą mi ulgę, rozpuszczają mój lęk: Co o tej sytuacji może myśleć ktoś mniej ode mnie w nią uwikłany? Jak ta sytuacja wygląda z innej perspektywy? Jak poradziłam sobie w podobnej sytuacji już kiedyś, w przeszłości? Co mi wtedy pomogło? Na jakie swoje umiejętności mogłam wtedy liczyć? Co bym powiedziała bliskiej osobie w podobnej sytuacji? A co powiedziałaby mi bliska osoba teraz, widząc mój niepokój? Przeszłaś przez te pytania? Zadałaś je sobie? Jeżeli dzięki nim zmniejszył się twój lęk przed nażywaniem się, a perspektywa nażywania się zaczęła wydawać ci się coraz bardziej kusząca, to teraz zderz się z odpowiedziami na jeszcze jedną porcję pytań: A co się stanie, jeżeli się NIE nażyjesz? Co się stanie, jeżeli NIE weźmiesz odpowiedzialności za siebie i swoje emocje, za siebie i swoje potrzeby? Jak wtedy będzie wyglądać twoje życie? Co najgorszego wtedy się wydarzy? Co się stanie, jeżeli pod kolejnymi warstwami obowiązków, zadań i oczekiwań zastaniesz pustkę, tęsknotę i do niej przywykniesz? Co się stanie, jeżeli utkniesz w swojej klatce do końca życia? Mam obawę, że to będzie prawdziwy End Game. Najgorszy, ostateczny scenariusz. Zgoda na rezygnację z siebie, na odpuszczenie nażywania się. Żyłaś. Żyjesz. Uważnij życie Zaczynając pisać tę książkę, bałam się wielu rzeczy. Ale najbardziej, że wpędzę w poczucie winy kobiety, które czują, że się nie nażywały. Dlatego sama zadałam sobie pytanie o to, co robiłam, zanim zapragnęłam #nażyćsię. Co było wtedy? Uświadomiłam sobie, że wtedy też żyłam. Może bardziej dla innych niż dla siebie. Ale chyba nie było wtedy innej drogi. To była najlepsza decyzja, jaką wtedy mogłam podjąć. Bo co miałam zrobić, gdy chorowała Mama? A co miałam zrobić, gdy córka przyjaciółki mojej Mamy zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Mama umiera, błagam, bądź przy mnie"? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, gdy po śmierci naszej Mamy razem z bratem przejęliśmy na kilka lat główną opiekę nad starzejącymi się Dziadkami? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, gdy w pewien mroźny poniedziałek, w lutym 2014 roku odebrałam telefon od brata z krótką informacją: "Ojciec nie żyje"? Dwa lata zajmowaliśmy się jego sprawami, zamykaniem życia naszych rodziców. Dwa lata. Ja, mąż, brat, żona brata. A w tym czasie nasi przyjaciele podróżowali po świecie, chodzili do teatru i na koncerty; awansowali w pracy; we względnym spokoju wychowywali swoje dzieci. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, kiedy w międzyczasie okazało się, że mój Starszy ma zespół Aspergera, potrzebuje trzech ton wsparcia, pięciu ton czasu i terapii, ośmiu ton miłości? A przecież miałam jeszcze Młodszego, wtedy całkiem malutkiego. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, jeżeli obok tego mieliśmy problemy jak wszyscy, z pracą, kredytem frankowym, nieuczciwym deweloperem, chorobami w rodzinie czy nieżyczliwymi ludźmi? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, jak w minione lato zachorowała moja ukochana Ciocia, dla której byłam jak córka. Całe lato walczyliśmy o jej zdrowie, by we wrześniu zorganizować szósty z kolei pogrzeb. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. Czy ja się wtedy nażywałam? Mało. Po trochu. Okruchami. Na #nażyćsię zostawały mi resztki sił, choć bardzo chciałam by było inaczej. Gdy szarpałam się z życiem, na moje #nażyćsię wyszarpywałam tylko skrawki tego, czego potrzebowałam i nie miałam szans się nimi nasycić. Jeśli nażywałam się, to robiłam to bardzo nieśmiało. Bardzo nieświadomie. Bardzo niepewnie. Ciągle wątpiąc, czy mogę i czy wypada. Częściej czułam, że dryfuję po wzburzonym oceanie zwanym życiem, ledwo utrzymując się na powierzchni albo tuż pod nią biorąc głębsze wdechy, by przetrwać, choć jednocześnie moje dzikie serce wyrywało się do dalekich podróży. To był taki czas. Ale jednak się nażywałam, bo byłam, czułam. Przeżywałam życie w miarę świadomie i zgodnie ze swoimi wartościami: miłością, empatią (coraz odważniej skierowaną do siebie) odwagą, tęskniąc za czwartą dla mnie wartością – zabawą. A jeżeli nawet wtedy nie nażywałam się tak, jak to opisuję w tej książce, to jednak żyłam. Żyłam bardzo sensownym życiem, choć momentami ciężkim, przytłaczającym. Poznawałam życie od jego mroczniejszej strony. Może ból rozczarowań i strat za mocno mnie dotykał. Może oddawałam temu bólowi całą siebie. Ale może nie potrafiłam inaczej. Ale nie mogę podzielić mojego życia na dwa rozdziały: gorsze PRZED i lepsze PO tym, jak zapragnęłam się #nażyćsię. Moje życie jest pełnią. Bez tego PRZED nie byłoby PO. PRZED i PO się uzupełniają, wspierają, wzmacniają. To, co było PRZED, wzbudziło mój apetyt na PO i dzięki temu umiem dziś doceniać każdy moment. Mrok tego, co było PRZED, sprawił, że to, co dzieje się PO, co się dzieje TERAZ błyszczy niesamowitym światłem. Nie chcę budować mojego #nażyćsię na poczuciu winy za tamten czas. I tego samego nie chcę dla ciebie, jeżeli twoja historia jest choć trochę podobna do mojej. A może była trudniejsza. Nie dam sobie wmówić, że zmarnowałam życie. Ty też nie wmawiaj sobie tego. Wybieram budowanie na współczuciu dla siebie i tych, którzy wtedy mi towarzyszyli i którym ja towarzyszyłam. Nie daj sobie wmówić, droga kobieto, że oddając siebie innym, popełniasz błąd i będziesz się palić w nażyciowym piekle. Takie piekło nie istnieje, zapewniam cię. Nie wmawiaj sobie, że zmarnowałaś życie, że straciłaś tyle miesięcy czy lat. Wdech, współczucie, wydech. Połóż sobie rękę na sercu, zamknij oczy i powiedz do siebie z czułością: Tak miało być. Co miałam zrobić? Może musiałam? Może wtedy nie umiałam wybrać inaczej? Albo wybierałam najlepiej. To było moje życie. Wtedy takie było. Ale to, co będzie, zależy ode mnie. I spróbuję, i obiecuję sobie wykorzystać każdy kolejny dzień najlepiej jak potrafię. Na moje #nażyćsię. Streściłam ci kawałek mojego życia też po to, by powiedzieć o moim marzeniu – marzy mi się, byśmy uważniły życie. Życie takie, jakie ono jest naprawdę. Od strony kuchni, pokoju dziecięcego, szkolnego korytarza, przychodni pediatrycznej, oddziału szpitalnego czy hospicjum. Czasem nasze #nażyćsię to po prostu obecność w tym życiu i świadome przeżywanie go w pełni. Nic więcej i tylko tyle. To i tak cholernie trudne. To wstawanie w nocy do dziecka, to pranie ósmego kompletu pościeli po jelitówce przedszkolaka, to rozstrzyganie kłótni o Lego czy Xboxa, to rozmowy z tatą o badaniach kontrolnych, to podróż z kuzynką po wyniki jej biopsji piersi, to kolejny nieudany zabieg inseminacji, to opieka nad umierającym teściem. Uważnijmy życie. Nadajmy mu w końcu wartość. Umówmy się, proszę, na to, że #nażyćsię to TEŻ trudne, smutne, paraliżujące, przytłaczające momenty. Nie będziemy się nażywać, jeżeli będziemy uciekać od życia, pomijać te najtrudniejsze jego rozdziały. Nie mierzmy nażywania tylko liczbą lajków, wysokością wystawianych faktur, metrażem mieszkania czy ceną nowej bluzki. Esencja #nażyćsię z tym wszystkim ma niewiele wspólnego. #nażyćsię to nasze życie przeżyte świadomie, zgodnie z naszymi wartościami, czasem z dławiącym bólem obok serca. #nażyćsię to oddanie temu, co jest dla nas ważne, ale ze współczuciem dla siebie. Przeżycie, ale nie z zamkniętymi oczami, z zaciśniętymi zębami, ale świadomie czując, doświadczając tego, co przynosi nam życie, takie, jakie ono jest. Zobacz też: Po co kobietom menopauza? Babcie są idealnymi allorodzicami i "skarbnicami" wiedzy "Żyjemy w czasach epidemii samotności. Stajemy się niewolnikami ery technologicznej". Fragment książki "Przynależność" Kiedy autyzm i ADHD to nie przeszkoda, a supermoc. Fragment książki "Jak działają ludzie"

albo żyjesz albo się boisz